piątek, 30 października 2015

Nie daj się zwariować #23

"Jeśli spotkasz się Matthew, to przekaż mu, że bardzo zależy mi na skontaktowaniu się z nim. Z góry dziękuję."
Ahh, ta miłość. Odłożyłam telefon pod poduchę i zasnęłam. Obudziłam się o godzinie 10. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w zwiewną, białą sukienkę i zeszłam na dół. Zauważyłam, że wszyscy jeszcze śpią, więc postawiłam wodę na gaz i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Całość zajęła mi może z dziesięć minut. Położyłam więc przygotowane kanapki na stole, po czym wyłączyłam gwiżdżący czajnik. Obudziłam rodzinę i zrobiłam im kawę. 

- Siostra, mam do Ciebie biznes. - powiedział mój brat z pełną gębą. 
Zmarszczyłam czoło i skinęłam na niego głową. W przeciwieństwie do Charliego mam kulturę, więc nie będę się odzywać, skoro coś mam w ustach.
- Trzeba wynaleźć dekoracje.
Przełknęłam szybko kanapkę i uśmiechnęłam sie szeroko.
- Ja dzisiaj mam wolne, misiu. - odchrząknęłam. - W każdym razie, mama miała się tym zająć. Mów co chcesz, ale to ona zna się na rzeczy. Ja ewentualnie pomogę ustrajać według obmyślonych planów. 
Charlie trzepnął się ręką w czoło i jęknął.
- Zapomniałem o tym. 
Uśmiechnęłam się szeroko. Dopiłam moją kawę, po czym podziękowałam i poszłam do siebie do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i włączyłam telewizor, który znajdował się na przeciwległej ścianie. Szczerze powiedziawszy, to w TV nie było nic ciekawego. Przełączałam z kanału na kanał, szukając szczęścia. Nagle usłyszałam nawoływanie z dołu. Zbiegłam więc do salonu. 
- Mary! - rzuciłam się w ramiona dziewczyny, która właśnie weszła do domu. - Nie wierzę, że przyjechałaś!
Moja kuzynka roześmiała się i poczochrała mi włosy.
- Pomyślałam, że przyda wam się pomoc przy ślubie tego dryblasa. - spojrzała ukradkiem na Charlie'go, który szczerzył zęby. - Wspominał coś, że został z tym sam.
- Nie przeinaczaj moich słów. - przewrócił oczami. - Powiedziałem tylko, że Mindy ma poślizg w delegacji, więc jestem trochę osamotniony.
Pokręciłam głową i wzięłam jedną torbę mojej o dwa lata starszej krewnej.
- Chodź. - uśmiechnęłam się. - Zaniesiemy Twoje bagaże do mojego pokoju.
- To tam będę spać? - spytała zaciekawiona.
- Zmieścimy się na jednym łóżku.

Całe popołudnie przegadałam z Mary, która intensywnie przeżywała swoje opowieści. Wspominała mi, że znalazła wspaniałego chłopaka, który się jej oświadczył. 
- A jak to jest u Ciebie, hm? - zagadnęła. - Masz już jakiegoś na oku?
Mimowolnie uśmiechnęłam się i skinęłam głową. 
- A i owszem.
- To kiedy go poznam?
Spojrzałam na swoje dłonie i zaczęłam bawić się paznokciami.
- Nieszybko. Eddie siedzi w Barcelonie, a wraca dopiero we wrześniu. 
Naszą rozmowę przerwał mój telefon. Przeprosiłam moją kuzynkę i wyszłam na przedpokój.
- Czołem, Matt.- rzuciłam wesoła. - Co tam?
- Hej. Chciałem się upewnić, czy nasze spotkanie jest aktualne.
Kompletnie o tym zapomniałam! No ale jeszcze nic straconego. 
- Pewnie. O której i gdzie sie spotkamy?
- Może przyjdę do Ciebie o 18? 
- Załatwione. A teraz muszę kończyć, więc nie obraź się, ale..
Chłopak roześmiał się, po czym szybko się pożegnał i rozłączył. Wróciłam do pokoju i oznajmiłam mojej kuzynce, że prawdopodobnie będzie miała okazję poznać mojego przyjaciela. 

Punktualnie o 18 usłyszałam dzwonek do drzwi. Wybiegłam z pokoju jak oparzona.
- Ja otworzę! - wydarłam się na całe gardło.
Stanęłam przed drzwiami, poprawiłam sukienkę i otworzyłam wrota do mojego domu.
- Dzień dobry, Meg. - przywitał się Matthew,
- Hej. Wejdź do środka. 
Przeszedł przez próg i pocałował mnie w policzek. 
- A to za co? - spytałam zaskoczona.
- A czy zawsze musi być jakiś powód?
- Emm.. nie.. - odpowiedziałam speszona. - Dobra, chodź do mojego pokoju. Poznasz moją kuzynkę.
Chłopak przystanął i odpowiedział poważnie.
- Wiesz co, Meg? Nie myśl, że ja mam coś przeciwko poznawaniu Twojej krewnej, ale wolałbym porozmawiać z Tobą w cztery oczy.
Zaskoczył mnie tą wiadomością. Przeczesałam włosy ręką i szybko próbowałam znaleźć miejsce, zeby móc spokojnie porozmawiać.
- To może chodźmy do ogrodu? - zaproponowałam. 
Podreptaliśmy więc na tyły mojego domu i usiedliśmy przy stoliku. Zaniepokojona zachowaniem mojego przyjaciela, zaczęłam się wiercić. Matthew z kolei siedział i wpatrywał się przez jakiś czas w trawę. 
- A, właśnie. - zaczęłam, żeby przerwać głuchą ciszę. - Wczoraj napisała do mnie Melanie.
Chłopak gwałtownie podniósł głowę do góry i rzucił mi zaniepokojone spojrzenie.
- Co Ci przysłała?
Wygięłam łuk brwiowy i spojrzałam zaskoczona jego reakcją.
- Prosiła, żebym przekazała Tobie informację, że chce się z Tobą skontaktować.
- Podła zołza. - burknął pod nosem. 
Przysunął do mnie krzesło i oparł swoje łokcie na nogach, biorąc moje dłonie w swoje. 
- Posłuchaj Meg.. - zaczął niepewnie. - Chcesz wiedzieć dlaczego zerwałem z Melanie?
Skinęłam lekko głową i pogłaskałam kciukiem jego skórę.
- Pamiętasz ten dzień, w którym rozmawialiśmy przez skype? - potwierdziłam, po czym kontynuował. - Tamtego dnia spałem u Melanie. Rano robiłem śniadanie, kiedy to przyszedł do niej Eddie. Jak skończyłem, to skierowałem się do jej pokoju, żeby oznajmić, iż jedzenie jest na stole. 
Uśmiechnęłam się na samo wypowiedziane imię mojego chłopaka. 
- No i wtedy podsłuchałem ich rozmowę. 
Matt spojrzał mi w oczy, a ja mogłam dostrzec w nich mieszaninę bólu, żalu, smutku i zawodu. 
- Eddie przyszedł z pretensjami, że Melanie wepchała mu jakąś dziewczynę do łóżka. Oni się przespali, Meg. Był wściekły na kuzynkę, bo dosypała jemu czegoś do napoju, przez co nie do końca kontaktował.
Poczułam, jak moje ciało sztywnieje, a obraz zamazuje mi się, spowodowany napływem łez. Nie wiem dlaczego, ale jakaś cząstka mnie wiedziała, że Matthew by mnie nie oszukał. Ufałam jemu bezgranicznie, dlatego nie miałam powodu, żeby jemu nie wierzyć. Mimo to wydukałam z siebie jedno słowo.
- Kłamiesz. - wyszeptałam. 
Matthew pokręcił głową. 
- Przykro mi, Meg. Dowiedziałem się również, że zdradzał Ciebie na początku związku. Co prawda zapierał się, żę Cię kocha i świata poza Tobą nie widzi, ale jednak to zrobił. 
- Dlaczego on mi to zrobił? - powiedziałam łamiącym się głosem. - Jebany dupek! A ja myślałam, że to coś poważniejszego. - moje słowa przechodziły w lament, zagłuszany wybuchami płaczu. - Jaka ja byłam naiwna!
Matthew nic więcej nie powiedział, tylko podszedł i przytulił mnie do siebie. Czując wsparcie mojego przyjaciela, oparłam się o jego klatkę piersiową i pozwoliłam sobie na opłakiwanie mojego zdruzgotanego serca. 
- Już dobrze, Meg. - wyszeptał mi w włosy. - On po prostu nie był Ciebie wart. - pogłaskał po plecach i pocałował w czubek głowy. 
- Zostałam teraz sama. Nawet nie mogę porozmawiać o tym z Kate czy Kasparem, bo ich tutaj nie ma. - wyłkałam.
- Nie myśl tak. - odpowiedział automatycznie. - Jestem przy Tobie, Meg. Zawsze będę.
_________________________________________________________________________________
I tym oto sposobem zakończyłam kolejny rozdział :D Wybaczcie, jeśli nie jest jakiś zachwycający, ale pisałam go na bieżąco (Jego godzina 2:15 w nocy). Tymczasem życzę wam miłej nocy! Pozdrawiam, Gosia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz