sobota, 7 listopada 2015

Nie daj się zwariować #24

* kilka tygodni później, dzień ślubu *
- Przypniesz mi welon, Meg? - spytała Mindy.
Uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
- Jasne.
Wzięłam do ręki biały materiał, a moja przyszła bratowa zaczęła wylewać mi swoje emocje.
- Jestem strasznie zestresowana, wiesz? Co jeśli coś pójdzie nie tak? Albo jak mój brat zapomni obrączek? Rany! To jest dość podobne do Brocka. Cholera, zaczynam panikować. To nigdy nie zwiastuje niczego dobrego, co?
Nałożyłam welon na jej głowę i obróciłam ją twarzą do mnie. Kucnęłam i zrównałam nasz wzrok.
- Weź głęboki wdech. - uśmiechnęłam się. - I ogarnij się, kobieto. To ma być najszczęśliwszy dzień w Twoim życiu! Wszystko pójdzie tak, jak powinno. Ja z Brock'iem się o to zatroszczę.
Posłała mi uśmiech i pocałowała mnie w policzek.
- Dziękuję. szwagierko. - spojrzała na zegarek. - Musimy jechać.
Skinęłam głową i podałam jej dłoń, żeby pomóc jej wstać. Ona wyszła z pokoju, a ja zabrałam się za ubieranie wcześniej uszykowanej sukienki. Była krótka, czarna z prześwitującym materiałem w dekolcie oraz rowem między piersiami. Poprawiłam szybko włosy, które spięłam w pięknego koka, upewniłam się czy wcześniej zrobiony makijaż jest nienaruszony i zeszłam na dół. Na widok mojej osoby towarzyszącej szeroko się uśmiechnęłam.
- Cześć! - krzyknęłam podchodząc do chłopaka.
- Dzień dobry, piękna. - odpowiedział Matthew, dając mi buziaka w policzek. - Wspaniale wyglądasz.
Uśmiechnęłam się i okręciłam wokół własnej osi, po czym zmierzyłam przyjaciela od góry do dołu.
- No, no. - cmoknęłam językiem. - Ty też wyglądasz niczego sobie, panie Godfrey. Taki elegancki i sek..
- No już, już dzieciaki. - rzucił tata, przerywając mi w połowie zdania. - Musimy jechać.
Sięgnęłam do schowka po bolerko, czarne szpile i poręczną torebkę.

Msza minęła szybko i przyzwoicie, tak jak powinna. Zaraz po tym skierowaliśmy się na salę, aby móc rozpocząć zabawę. Moje miejsce znajdowało się pomiędzy moim bratem, a Matthew. Podeszliśmy do stołu i wzięliśmy do rąk szampana.
- Chciałabym wznieść toast za młodą parę! - krzyknęłam, szeroko się uśmiechając.
Wypiliśmy ciesz znajdującą się w lampce i zaczęliśmy skandować "gorzko". Zjedliśmy obiad, po czym nadszedł czas na pierwszy taniec młodej pary do piosenki "A thousand years".


Młoda para wyglądała na tak zakochaną w sobie, że aż robi się ciepło na serduchu. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu, widząc mojego brata ze swoją drugą połówką. I pomyśleć, że jeszcze niedawno byliśmy małymi gówniarzami. W momencie gdy zakończyli swój taniec, na sali rozbrzmiały gromkie brawa. Orkiestra zaczęła grać, a ludzie ruszyli na parkiet. Siedziałam na krześle, oglądając jak zabawa się rozkręca. Nagle poczułam, że ktoś mnie zaczepia.
- Czy mogę prosić panią do tańca? 
Matthew jedną rękę miał za plecami, stał w lekkim skłonie, a drugą dłoń wyciągnął w moją stronę.
- Ależ oczywiście. 
Poszłam więc za moim partnerem na środek sali, po czym daliśmy się ponieść rytmom muzyki. Muszę przyznać, że czułam się tak jak tamtego dnia, w którym robiliśmy przyjęcie dla Kaspara. 
- Co się tak uśmiechasz, hm? - zagadnął Matt.
Popatrzyłam w jego niebieskie oczy i powiedziałam jednym tchem.
- Wspominam nasze pierwsze dni. Wtedy jeszcze wszyscy tutaj byliśmy, a w moim i Twoim życiu nie pojawili się państwo Stone.
Na samo wspomnienie mojego byłego chłopaka moja mina się skrzywiła. Ale zamknęłam już ten rozdział, mimo że w moje serce w dalszym ciągu się nie zagoiło. Matt podniósł mój podbródek do góry i ciepło się uśmiechnął.
- A teraz bawię się w Twoim towarzystwie. Nic lepszego nie mogło mnie spotkać.
Uśmiechnęłam się i wtuliłam w klatkę piersiową mojego przyjaciela. Przetańczyliśmy razem kilka kawałków, po czym zrobiło mi się duszno. Wyszłam na dwór, a wraz ze mną Matthew. Usiadłam na pobliskim murku od fontanny i otuliłam się ramionami. Nawet coś tak głupiego przypomniało mi o Eddiem.

Polecam włączyć do dalszej części. To nada klimat

- Znowu o nim myślisz. - usłyszałam oskarżenie.
Wzruszyłam ramionami i spojrzałam w taflę wody.
- Wiesz jakie miałam wtedy życzenie? - spytałam.
- Nie.
- Marzyłam, żeby w końcu odnaleźć miłość swojego życia. - zachichotałam nerwowo. -  Niezła ironia losu, co?
Matthew głosno westchnął. Obróciłam się w jego stronę i zauważyłam, że bacznie mi się przygląda.
- No, niezła. - mruknął. 
- Może kiedyś się nam poszczęści. - zaśmiałam się. - Znajdziemy tą jedyną osobę, z którą będziemy spędzać każdą wolną chwilę, śmiać się z tych samych żartów, cieszyć z własnych przeżyć.
Poczułam, że Matthew zesztywniał. Popatrzyłam na niego z uniesioną brwią.
- Stało się coś? - spytałam troskliwie. 
- Nie wydaje Ci się, że właśnie opisałaś naszą dwójkę? - spojrzał mi w oczy. - Spędzony każdy dzień razem, wspieranie siebie w najbardziej beznadziejnych sytuacjach, wspólne wygłupy, łzy. 
Uśmiechnęłam się niepewnie.
- Matthew? 
- Tamtego dnia, w którym Ciebie poznałem.. - przetarł ręką kark. - Moi rodzice poinformowali mnie, że myślą nad rozwodem. Tłumaczyli mi, że oprócz mnie nic ich nie łączy. No i spotkałem Ciebie. Uśmiechniętą od ucha do ucha, piękną. Jak się później okazało to inteligentną, zabawną, wrażliwą.. 
Matt zaciął się, a ja ze łzami w oczach przełknęłam gulę, która stanęła mi w gardle. 
- Ja..Yhh.. N-n-no.. - zacisnął oczy, po czym spojrzał prosto w moje lica. - Kocham Cię. Meg. 
Zbaraniałam! Mój Matthew, najlepszy przyjaciel, osoba, z którą dzielę każdą moją chwilę.. Zakochał się we mnie. 
- Przepraszam. - wyjąkał. - Chciałem powiedzieć to wcześniej, ale widziałem, że kręcisz z Eddiem, a potem on.. No miałem ochotę zabić tego gnoja, bo Ty zasługujesz na kogoś lepszego. Nie mówię, że to ja ale..
Przerwałam tą jego nerwową paplaninę pocałunkiem. Był on delikatny, czuły.. Poczułam tęsknotę, kiedy Matt odkleił się od moich ust.
- Ja też Cię kocham, Mattie. 
Poczułam, że się uśmiecha, po czym złożył kolejny pocałunek na moich ustach.
- Oo, przepraszam, że przerywam,, - usłyszałam gdzieś z boku. 
Odwróciłam się i zobaczyłam speszonego brata, który stał przy wyjciu na taras. 
- Ja nie wiedziałem. - rzucił wzruszając ramionami.
Uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
- Potrzebujesz mnie? - spytałam.
Charlie posłał mi szeroki uśmiech.
- Chciałem prosić o taniec moją małą, kochaną siostrzyczkę. - spojrzał na Matt'a. - Mogę ją porwać?
Matthew podniósł ręce w geście poddania się, a ja pocałowałam go w policzek i skierowałam się w stronę sali.
- Czy mogę? - spytał pan młody, całując mnie w rękę. 
- No niech się zastanowię..
- Nie ma czasu. - pociągnął mnie na salę. - Właśnie leci mój ulubiony kawałek. 

Kiedy siedzieliśmy przy stole, moja świeżo upieczona bratowa wzniosła toast.
- Chciałabym podziękować pewnej osobie, za wszystko, co dla mnie nas zrobiła. - spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
"O nie, nie, nie. Nie rób tego, proszę"
Moje błaganie w myślach na nic się nei zdało, ponieważ za chwilę rozbrzmiał głos.
- Margaret Howse. - mój brat wstał i dołączył się do niej.
- Za wspaniałą kobietę, która pomogła w przygotowaniach. - zachichotał. - Specjalnie dla nas wróciła szybciej ze swoich wakacji w Hiszpanii, aby pomóc to wszystko ogarnąć. - podniósł kieliszek, uśmiechając się do mnie. - Wszystkiego najlepszego, siostrzyczko. Dużo miłości, bo ktoś musi zając moje puste miejsce w domu.
Zaśmiałam się przez łzy i posłałam im buziaka.
- Kocham Cię. - powiedziałam bezgłośnie do brata.
Po toaście orkiestra zaczęła grać następną piosenkę. 
- Czy mogę prosić moją ukochaną do tańca? 
Spojrzałam na Matta. Mojego, jedynego Matta. Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy na parkiet, tańcząc w rytm piosenki "All of Me". 
- Co dalej będzie, hm? - zagadnęłam. 
Matthew uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie lekko w usta.
- Jakoś to będzie. Tylko nie daj się zwariować.
___________________________________________________________________________
KONIEC! Chciałam wszystkim bardzo podziękować za wytrwanie do ostatniego rozdziału. Jest mi niezmiernie miło móc dzielić się z wami moim opowiadaniem. Prawdopodobnie jutro ukaże się ostatnia część "Nie daj się zwariować". 

 sukienka Margaret :)

2 komentarze:

  1. Koniec? :(
    ale taki słodki koniec :)
    mój najlepszy przyjaciel też okazał się moim ukochanym:)(:

    OdpowiedzUsuń