poniedziałek, 26 października 2015

Nie daj się zwariować #20

Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. 
- Meg. - usłyszałam głos. - Zejdź na obiad. 
Lekko oszołomiona i tylko na wpółżywa przykryłam głowę kołdrą i wymruczałam. 
- Eddie, powiedz Matthew, żeby przestał mi.. 
- Co Ty gadasz? 
Otworzyłam oczy i zamiast Eddiego zauważyłam mamę stojącą nad moim łóżkiem. Poczułam się jakbym zobaczyła zjawę. Gwałtownie się wyprostowałam i rozejrzałam po pokoju. No tak.. Przecież wczoraj wróciłam z Hiszpanii. 
- O jakim Eddiem Ty mówisz? - wyrwała mnie z porannego otępienia. 
Przeciągnęłam się i ziewając grzecznie odpowiedziałam rodzicielce. 
- Przyjaciel, mamo. - uśmiechnęłam się. - Co dobrego upichciłaś? 
Nic nie powiedziała tylko pokręciła głową i skierowała się do drzwi. 
- Zejdziesz to zobaczysz. 
Po szybkiej porannej,a właściwie popołudniowej, toalecie zbiegłam na dół. Kuchnia była już pusta, więc bez żadnego zastanowienia zaczęłam wcinać potrawę. Zjadłam, pozmywałam i poszłam po telefon. 
"Kochanie, odezwę się do Ciebie w poniedziałek wieczorem. Prędzej nie będę miał jak się z Tobą skontaktować. Kocham Cię " 
Zaskoczona tą wiadomością usiadłam na łóżku i odpisałam na sms. 
"Masz aż tak napięty grafik, że przez tydzień nie będziemy mogli porozmawiać? Miłego wypoczynku, kochanie." 
Chciałam rzucić tym telefonem o ścianę, ale zauważyłam drugiego sms'a od Kaspara. 
"Księżniczko, daj znać kiedy będziesz wolna. Mam Tobie dużo do opowiedzenia." 
- Mhm, szkoda że mój chłopak nie potrafi się tak zmotywować. - powiedziałam sama do siebie. 
Położyłam telefon na komodę i wzięłam głęboki wdech. Co to, do cholery, za dziwna szopka? Jęknęłam i skierowałam się do pokoju Charliego. Zapukałam do drzwi i czekałam, aż coś odpowie. 
- Wejdź. - rozbrzmiał stlumiony głos. 
- Cześć, braciszku. 
Odwrócił sie do mnie i uśmiechnął szeroko. 
- Niedźwiedź wyszedł ze swej jamy po śnie zimowym? 
Zaśmiałam sie i usiadłam na krześle obok niego. Spojrzałam na monitor i zauważyłam, że przegląda właśnie jakąś listę. Zainteresowana skinęłam na ekran. 
- A to co? - zapytałam. 
Charlie westchnął i przetarł twarz swoją dłonią. Oparł brodę o rękę i spojrzał na spis. 
- Mindy przysłała mi listę propozycji dotyczące wystroju naszej sali. 
- Hmm.. - mruknęłam i rzuciłam okiem na ekran. - Czarny? Poważnie? Wykreśl to od razu! To nie stypa! 
Mój braciszek się zaśmiał i zrobił to, co powiedziałam. 
- Pozostaje nam jakieś dziesięć innych koncepcji. - jęknął. 
Uśmiechnęłam się szeroko i krzyknęłam w stronę drzwi. 
- Mamo, możesz na chwilę przyjść? 
Zdziwiony Charlie spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami.
- W końcu jest architektem wnętrz, no nie? 
Po przyjściu mamy wszystko jej wyjaśniliśmy, a ona bez większego zastanowienia zgodziła się i spisała pomysły Mindy. Z kolei ja z Charliem zajęłam się listą gości. Oczywiście nie wszyscy potwierdzili swoje przybycie i musieliśmy zadzwonić się upewnić. Zajęło nam to całe popołudnie. Wieczorem tata przyniósł nam do pokoju kolację i skinął głową na syf kartek leżący obok nas. 
- Zróbcie sobie przerwę na dzisiaj. 
Mój braciszek przeciągnął się i spojrzał na zegarek. 
- O cholera, północ. 
Ziewnęłam i sięgnęłam po swój talerz z dwoma kanapkami. 
- W takim razie idę do siebie. - rzuciłam. - Jutro do tego wrócimy. 
Po zjedzeniu kolacji i szybkim prysznicu wysłałam sms'a do Kaspara. 
"Mam czas wolny." 
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. 
"Wejdź na skype" 
Zaskoczona jego ochotą na rozmowę ze mną przeciągnęłam się i włączyłam laptop. Połączenie.. Kasp.. Odbierz.. Na ekranie pojawiły się twarze Luca, Kaspara oraz Matthew. 
- Cześć, Meg. - rzucił uśmiechnięty barman. 
Pomachałam do kamerki i uśmiechnęłam się szeroko. 
- Dobry wieczór. Co u was słychać? 
Kaspar zaczął mi opowiadać o tym, jak świetnie wiedzie się jemu oraz jego rodzicom. Bar był już skończony i w piątek ma być otwarcie. Z kolei Lucas opowiadał o tym jak spędził czas z Kate. Matthew siedział cicho i nic nie powiedzial. 
- Co Ci jest, Matt? 
Wykrzywil sie lekko i po raz pierwszy przemowil. 
- Zerwalem z Melanie. 
Szczeka doslownie mi opadla. Przeciez wygladali na tak mocno zakochanych. 
- Co sie stalo? 
- Wybacz, Meg, ale nie chce o tym rozmawiac. 
- A powinienes. - Prychnal Luc. - Kto jak kto ale Margaret musi sie o tym dowiedziec. 
Nie mialam bladego pojecia, co wlasnie powiedzieli. Pokrecilam glowa i popatrzylam prosto w kamerke. 
- O czym wy mowicie? 
- To nie jest rozmowa nw skype. 
Poirytowana prychnelam i lekko wkurzona zacisnelam piesci. 
- To niby jak ja mam sie dowiedziec?! 
Nastala krotka przerw, ktora przerwal Matt. 
- Pojutrze wracam do Londynu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz