Rano obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Meg. - usłyszałam głos. - Zejdź na obiad.
Lekko oszołomiona i tylko na wpółżywa przykryłam głowę kołdrą i wymruczałam.
- Eddie, powiedz Matthew, żeby przestał mi..
- Co Ty gadasz?
Otworzyłam oczy i zamiast Eddiego zauważyłam mamę stojącą nad moim łóżkiem. Poczułam się jakbym zobaczyła zjawę. Gwałtownie się wyprostowałam i rozejrzałam po pokoju. No tak.. Przecież wczoraj wróciłam z Hiszpanii.
- O jakim Eddiem Ty mówisz? - wyrwała mnie z porannego otępienia.
Przeciągnęłam się i ziewając grzecznie odpowiedziałam rodzicielce.
- Przyjaciel, mamo. - uśmiechnęłam się. - Co dobrego upichciłaś?
Nic nie powiedziała tylko pokręciła głową i skierowała się do drzwi.
- Zejdziesz to zobaczysz.
Po szybkiej porannej,a właściwie popołudniowej, toalecie zbiegłam na dół. Kuchnia była już pusta, więc bez żadnego zastanowienia zaczęłam wcinać potrawę. Zjadłam, pozmywałam i poszłam po telefon.
"Kochanie, odezwę się do Ciebie w poniedziałek wieczorem. Prędzej nie będę miał jak się z Tobą skontaktować. Kocham Cię "
Zaskoczona tą wiadomością usiadłam na łóżku i odpisałam na sms.
"Masz aż tak napięty grafik, że przez tydzień nie będziemy mogli porozmawiać? Miłego wypoczynku, kochanie."
Chciałam rzucić tym telefonem o ścianę, ale zauważyłam drugiego sms'a od Kaspara.
"Księżniczko, daj znać kiedy będziesz wolna. Mam Tobie dużo do opowiedzenia."
- Mhm, szkoda że mój chłopak nie potrafi się tak zmotywować. - powiedziałam sama do siebie.
Położyłam telefon na komodę i wzięłam głęboki wdech. Co to, do cholery, za dziwna szopka? Jęknęłam i skierowałam się do pokoju Charliego. Zapukałam do drzwi i czekałam, aż coś odpowie.
- Wejdź. - rozbrzmiał stlumiony głos.
- Cześć, braciszku.
Odwrócił sie do mnie i uśmiechnął szeroko.
- Niedźwiedź wyszedł ze swej jamy po śnie zimowym?
Zaśmiałam sie i usiadłam na krześle obok niego. Spojrzałam na monitor i zauważyłam, że przegląda właśnie jakąś listę. Zainteresowana skinęłam na ekran.
- A to co? - zapytałam.
Charlie westchnął i przetarł twarz swoją dłonią. Oparł brodę o rękę i spojrzał na spis.
- Mindy przysłała mi listę propozycji dotyczące wystroju naszej sali.
- Hmm.. - mruknęłam i rzuciłam okiem na ekran. - Czarny? Poważnie? Wykreśl to od razu! To nie stypa!
Mój braciszek się zaśmiał i zrobił to, co powiedziałam.
- Pozostaje nam jakieś dziesięć innych koncepcji. - jęknął.
Uśmiechnęłam się szeroko i krzyknęłam w stronę drzwi.
- Mamo, możesz na chwilę przyjść?
Zdziwiony Charlie spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami.
- W końcu jest architektem wnętrz, no nie?
Po przyjściu mamy wszystko jej wyjaśniliśmy, a ona bez większego zastanowienia zgodziła się i spisała pomysły Mindy. Z kolei ja z Charliem zajęłam się listą gości. Oczywiście nie wszyscy potwierdzili swoje przybycie i musieliśmy zadzwonić się upewnić. Zajęło nam to całe popołudnie. Wieczorem tata przyniósł nam do pokoju kolację i skinął głową na syf kartek leżący obok nas.
- Zróbcie sobie przerwę na dzisiaj.
Mój braciszek przeciągnął się i spojrzał na zegarek.
- O cholera, północ.
Ziewnęłam i sięgnęłam po swój talerz z dwoma kanapkami.
- W takim razie idę do siebie. - rzuciłam. - Jutro do tego wrócimy.
Po zjedzeniu kolacji i szybkim prysznicu wysłałam sms'a do Kaspara.
"Mam czas wolny."
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
"Wejdź na skype"
Zaskoczona jego ochotą na rozmowę ze mną przeciągnęłam się i włączyłam laptop. Połączenie.. Kasp.. Odbierz.. Na ekranie pojawiły się twarze Luca, Kaspara oraz Matthew.
- Cześć, Meg. - rzucił uśmiechnięty barman.
Pomachałam do kamerki i uśmiechnęłam się szeroko.
- Dobry wieczór. Co u was słychać?
Kaspar zaczął mi opowiadać o tym, jak świetnie wiedzie się jemu oraz jego rodzicom. Bar był już skończony i w piątek ma być otwarcie. Z kolei Lucas opowiadał o tym jak spędził czas z Kate. Matthew siedział cicho i nic nie powiedzial.
- Co Ci jest, Matt?
Wykrzywil sie lekko i po raz pierwszy przemowil.
- Zerwalem z Melanie.
Szczeka doslownie mi opadla. Przeciez wygladali na tak mocno zakochanych.
- Co sie stalo?
- Wybacz, Meg, ale nie chce o tym rozmawiac.
- A powinienes. - Prychnal Luc. - Kto jak kto ale Margaret musi sie o tym dowiedziec.
Nie mialam bladego pojecia, co wlasnie powiedzieli. Pokrecilam glowa i popatrzylam prosto w kamerke.
- O czym wy mowicie?
- To nie jest rozmowa nw skype.
Poirytowana prychnelam i lekko wkurzona zacisnelam piesci.
- To niby jak ja mam sie dowiedziec?!
Nastala krotka przerw, ktora przerwal Matt.
- Pojutrze wracam do Londynu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz